wtorek, 15 stycznia 2008

Pulpit

Powoli, powoli wraca się do rytmu po świętach. Wczoraj wreszcie udało mi się wstać o 7 rano, dzisiaj wracam do codziennego blogowania.
Jako że praca w Luftwaffe, jak się okazało, nie była mi przeznaczona, wróciłem do mojego ulubionego zajęcia, czyli stronopisania. Mam nawet bluzę z czarnym kapturem, żebym bardziej przypominał mnicha. Na zachętę złapałem dwa zlecenia, już rozglądam się za kolejnymi. Nie powinno być źle, Włochy to kraj słabo spenetrowany przez internet, zwłaszcza prowincja. W każdym razie - ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, ktokolwiek ma coś do zrobienia, proszę o kontakt. Polecam się.
Od momentu porzucenia kilofa i łopaty zaczęło mi się tu podobać, nawet jeśli pogoda nawala - a co to będzie, jak spadnie śnieg w Alpach i uda się wyskoczyć na deski... Plan jest więc taki, żeby pozostać tutaj, już nigdy nie wracać do gównianej pracy, tylko rzeźbić swoje. Jak mi to zresztą wielokrotnie doradzano.
Trzymajcie kciuki.

Brak komentarzy: