
Jestesmy na miejscu. Gosci nas starsze, sympatyczne malzenstwo, dalsza rodzina Franceski. Mili i bardzo religijni, od razu zagaduja o Papiezu. Po doskonalym obiedzie namowili nas na sieste - mieli racje. Po 12 godzinach w pociagu, godzinie czekania na wodolot, 45 minut rejsu w duzym scisku, kolejnej szalonej przejazdzce po pelnych skuterow i aut ulicach Iskii - bylismy zmeczeni. Teraz troche wypoczelismy, za chwile ruszamy na rekonesans.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz