środa, 1 sierpnia 2007

Północne Włochy, koniec lipca

Gorace, wloskie lato. Po poludniu wjezdzamy furgonetka do warsztatu samochodowego, by zmienic opony. Obsluguje nas facet o wygladzie mlodego Rona Pearlmana. Ze stojacego gdzies w kacie radia, poprzez halas sprezarek, zaczyna sie przebijac "Samba Pa Ti" Santany. Brakuje tylko butelki cieplej oranzady. Odlot...

Brak komentarzy: