Słoneczny poranek. Jedziemy do pracy kretą górską drogą. Jeszcze nie jest gorąco. Mijamy senną wioskę nad potokiem. Zoran zatrzymuje furgonetkę pod barem i idzie napić się kawy. Jak zwykle sili się na przyjacielskie pogaduszki ze wszystkimi. Na szczęscie do urlopu jeszcze tylko trzy dni. Coraz trudniej jest mi znosić tych Serbów. Wraca po chwili i znów ruszamy. To będzie długi dzień.
środa, 1 sierpnia 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz