niedziela, 9 września 2007

Ale za to niedziela

Dzis biezmowanie Pierre'a. Robie za fotografa. Zaliczylismy juz kosciol i biskupa, teraz jedziemy gdzies w gory na uroczysty obiad.
W kosciele jak zwykle zamieszanie, omdlenia, dzwoniace telefony, zagubieni ministranci. Ale chor mieli pierwsza klasa, zgrany i w tonacji. Udalo mi sie przebic przez tlum na pozycje strzelecka i trafilem biskupa z Pierre'm.
Zostala mi do zrobienia grupowka na powietrzu i moze krojenie torta. Zycie wiejskiego fotografa jest slodkie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czyżbyś znalazł dobre strony złych stron? Może to jakiś początek.?

Michal Kubacki pisze...

Moze raczej deser