środa, 26 września 2007

Pod presja

Nie pisalem z braku nastroju. Rosnie presja na zmiane pracy, jesli nie mam skonczyc jako autor kolejnej teksanskiej masakry. Po co sie powtarzac.
Pogoda niesie dzis jakas nadzieje na deszcz, moze akurat po obiedzie. Jemy wciaz u Augusto, bylego wlasciciela burdelu w gorach. Ma 74 lata, 36 letnia zone Rosjanke i 8 letnia corke. Wyglada jak starsza wersja Edwarda Nortona. Co do jedzenia - jesli mial tak samo swiezy towar w burdelu, jak teraz serwuje w restauracji, to nie dziwi mnie, ze zbankrutowal. Ale przynajmniej jest sympatyczny, a to nie jest czeste w tej okolicy.
Obserwuje krople pojawiajace sie sporadycznie na szybie, coraz ciemniejsze chmury na niebie. Jesli przyjdzie zdecydowana ulewa, to dobrze, jedziemy do domu. Gorzej, jesli zacznie tylko siapic i popadywac, wtedy bedziemy musieli pracowac, z przerwami, w pospiechu, coraz bardziej przemoczeni. Dzis mamy laczyc i ukladac kolejny odcinek rurociagu, wiec nie ma miejsca na sciemnianie.

Brak komentarzy: