środa, 12 września 2007

Kto za to placi

W Londynie praca byla ciezka, momentami nawet bardzo. We Wloszech pracuje sie duzo lzej, nawet przy fizycznych zajeciach, jak moje. Tyle ze ja w zyciu nie darmowego obiadu szukam, a poczucia sensu tego, co robie. I wlasnie sensu mi w tym kraju brakuje. Tu wszystko jest jak w Polsce - bylejakie, po znajomosci, bez potrzeby, za publiczne pieniadze. Byle do przodu, z naciskiem na "byle". Zastanawia mnie tylko, kto i z czego utrzymuje ten wloski burdel.

Brak komentarzy: