wtorek, 18 marca 2008

Święto czekolady

Czy jacyś naukowcy próbowali zbadać fenomen dysproporcji między prędkością, z jaką weekend nadchodzi a tą, z jaką mija? Albo fakt, że przez cały tydzień świeci słońce, a w sobotę od rana pada deszcz - ale tylko do niedzieli wieczorem, bo w poniedziałek już znów jest ślicznie?
Myślę, że czeka tutaj Nobel do zdobycia, jeśli nie dwa.

W sobotę przez cały dzień deszcz, wieczorem gradobicie, w niedzielę od rana bez poprawy, ale i tak postanowiliśmy pojechać i zobaczyć. Ja z żoną na święcie czekolady w Udine - to tak, jakby grupa AA wybrała się na Oktoberfest.
Na szczęście ceny ustanowiono zaporowe - skusiłem się tylko na parę gram trufli (droższe od pieniędzy), resztę wystawy pochłanialiśmy wzrokowo.
To nie targowisko staroci - wszystkie te zardzewiałe nożyce, klucze i młotki są tak naprawdę zrobione z czekolady, posypanej dla efektu kakao.

Co do targowisk staroci - najbliższe w Cividale mnie ominie, będziemy na świątecznym wyjeździe. Załapię się chyba za to na następne, w San Daniele. Szukam jakiegoś dobrego światłomierza do mojej Praktiki.

Ale do weekendu jeszcze dużo czasu.

Brak komentarzy: