poniedziałek, 1 października 2007

Pozytywny poniedzialkowy poranek

Pozytywny poranek, a przeciez moglby taki nie byc. Wstalem o 6 i zrobilem 150 brzuszkow w 3 seriach po 50 (jak zaczynalem, to seria 20 mnie zabijala).
Portfolio zaczyna jakos wygladac, moze nie zdobedzie webesteem award, ale tez chyba nie kluje w oczy. Niedlugo premiera.
Pogoda jak na poniedzialek niedobra, czyli slonecznie i brak nadziei na deszcz. Ale wytrzymam. Zreszta co innego mam zrobic. Dostalem propozycje pracy w pizzerii. To moze lepiej od razu jechac do Sierra Leone do kopalni diamentow. Albo w UK z Chinczykami zbierac slimaki morskie na plazy.
Klara ma juz prawie 5 kilo, to zasluga cudownego unyta, zakupionego za 45 euro, podajacego sztuczny pokarm z piersi. I skonczyly sie codzienne tortury z butelka, Klara jest pogodna i rozesmiana.
Moje notki stracily swoj poetycki charakter, ale droga w gory dluga, bosniacy przeklinaja, rzuca mna po kabinie, trudno sie skupic. Nastroj nie ten.
Waham sie w sprawie wyborow, ciagnie mnie bardzo, by zaglosowac na Korwina, ale ten Giertych... Spac mi to nie daje. Serio.

Brak komentarzy: