sobota, 24 maja 2008
Porzadki
czwartek, 22 maja 2008
Wspollokatorzy
Dzien pierwszy
Homolokacja
Na szczescie stacja metra i nocne kebaby blisko.
Na zdjecia mojego pokoju trzeba bedzie poczekac. Ale bedzie warto.
środa, 21 maja 2008
Sprzedawca marzen
Pierwszy dzien w pracy, chyba bylo ok. Pracuje sie powolutku, bez presji, bo to przeciez nie kanapki, tylko droga elektronika. Mozna z klientem gadac godzine nawet jak jest kolejka, a potem taki gadula sobie wychodzi i nie kupuje nic. I nic zlego sie nie dzieje.
Wynalazlem sobie pokoj, przeprowadzam sie jutro. Miejscowki nie powstydzilby sie sam Charles Bukowski - metraz 1.5 x buda dla psa, wystroj porownywalny, materac z wlasnym zrodlem karaluchowej proteiny; jedyna roznica to lazienka, w miare przyzwoita i czysta. Okolica oczywiscie egzotyczna jak to tylko mozliwe, pelno sklepow z kebabem, czlowiek czuje, ze jest za granica.
Bede sie meldowal, jak wynajde jakies miejsce z netem.
Pzdr.
poniedziałek, 19 maja 2008
Idziemy do przodu
piątek, 16 maja 2008
Iron like a lion in Zion
niedziela, 11 maja 2008
Opuszczam Londyn
Ostatnie dni spedzilem jezdzac, chodzac, zagladajac w stare i nowe zakamarki Londynu, jedzac chinszczyzne na Greenwich kazdego dnia, delektujac sie tym miastem, bo przeciez teraz spedze miesiac poza jego granicami. Tam gdzie jade tez jest fajnie, bo to w sumie pare minut od Londynu, ale jeszcze nie mam do tego miasteczka zadnego stosunku emocjonalnego.
Wczoraj wybyczylem sie w parku z siostra i jej znajomymi, pogoda wciaz jest wspaniala, byly ogromne tlumy, ale miejsca starczylo dla wszystkich.
A teraz musze uciekac.
w parku |
piątek, 9 maja 2008
Po 3 dniach w Londynie
Mysle, ze to wcale nie znaczy, ze wszyscy ci Polacy powrocili do Polski rzadzonej (powiedzmy) przez Tuska. Po prostu wielu z nich nauczylo sie wreszcie angielskiego, porozpadaly sie te grupy wzajemnego wsparcia i zaparcia (praca tylko z Polakami, po pracy tylko z Polakami, jedzenie kupowane w polskim sklepie, w sobote polska dyskoteka itp) i dlatego slychac teraz nasza mowe duzo mniej. Co mnie bardzo cieszy. Nie, zebym mial cos przeciw rodakom, wrecz przeciwnie, ale nie podobaly mi sie te getta oraz te grupy bialych orlow nastawionych niechetnie do wszystkiego, co niepolskie.
Zobaczymy, jak bedzie w malym miasteczku pod Londynem, do ktorego wybieram sie w niedziele.
Londyn |
środa, 7 maja 2008
Moj wlasny Londyn
czwartek, 1 maja 2008
Święto
Ale dzisiaj święto, więc powinienem mieć spokój. Zostały mi ostatnie dwa projekciki do wykończenia, mam kilka dni, zdążę.
Pogoda jest koszmarna, mieliśmy może ze cztery słoneczne dni w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. W Londynie to oczywiście nie przeszkadza, ale we Włoszech, gdzie słońce jest jedynym pozytywnym punktem tego kraju, taka pogoda odbiera chęć do życia. Będzie mi jeszcze łatwiej wyjechać.