Czytam, ze prognozy gospodarcze dla UK sa zle, rosnie bezrobocie itp. Ja tymczasem jak tak patrze wstecz, to ten moj trzeci przyjazd byl pod tym wzgledem najlatwiejszy - wyrwalem robote drugiego dnia, w dodatku chyba najlepsza z wszystkich dotychczasowych. Zadnego bekonu, majonezow itp., czysciutkie i nowiutkie aparaty cyfrowe i kamery. W dodatku moge sie nimi bawic w godzinach pracy w ramach "podnoszenia kwalifikacji". Zyc nie umierac.
Zobaczymy jak to bedzie jak juz dziewczyny tu przyjada, moze okaze sie, ze rzeczywiscie z dziecmi i rodzina nie jest tu tak latwo, ale z drugiej strony pamietam jeszcze jak jako czteroletni smyk stalem z babcia w kolejce w miesnym po parowki na kartki, pamietam ze nosilem spodnie przedluzane na szydelku, w sklepach nie bylo coca-coli a tylko oranzada z drozdzami i jakos mi korona z glowy nie spadla.
Odwagi.
niedziela, 22 czerwca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz