Wyrzucając śmieci, doszedłem do takiego spostrzeżenia: nic ostatnio mnie nie złości, nie drażni, nie nęka. W takich warunkach dużo trudniej jest pisać bloga - sztuka wymaga konfliktów. Ale mnie zawsze pociągały rzeczy trudne, a nawet i takie, które przez innych uznawane są za niemożliwe. Zbiorę się w sobie jak Rocky 5 i mimo ciągłych powodzeń będę nadal pisał.
A oto co zobaczyłem, jak już doszedłem do kontenera na śmieci (to spory kawałek, ze 300 metrów) i po pozbyciu się balastu odwróciłem się w kierunku domu:W domyśle - jest szansa wyskoku na deski w sobotę, o ile pogoda nie nawali.
Z zupełnie innej beczki - www.deezer.com to naprawdę wspaniała strona. Słucham sobie właśnie Sonic Youth, płyta Sonic Nurse. I nie muszę niczego nielegalnie ściągać, obawiając się później nalotu. Jak to mówią polscy studenci, nękani przez policję: "Bez nalotu, bez kłopotu!".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz