środa, 16 lipca 2008

Man kann singen, man kann tanzen, aber nicht mit Pakistancen

Landlordowi Pakistańcowi bacz, abyś za ostatnie dwa tygodnie nie zapłacił, albowiem od wydania depozytu uchylać się niechybnie będzie. Tedy też depozyt, jeśli dwutygodniowy, z dwutygodniowym wyprzedzeniem wymieszkiwać trzeba zacząć.

Dnia pierwszego, gdy Pakistaniec zadzwoni po pieniądze, trzeba powiedzieć, że w pracy się zostało dłużej i wypłacić nie było jak.
Za drugim razem, że bank przelewu nie chce zrobić.
Za trzecim, że pieniądze już są, tylko idą tak długo bo pani na poczcie zły numer wpisała.
Za czwartym, piątym i szóstym razem nie odbierać telefonu.
Za siódmym razem powiedzieć, że telefon się zgubiło w autobusie i dopiero teraz się znalazł, że pieniądze już czekają. Z domu wyjść, telefon wyłączyć, niech Pakistaniec w drzwi wali.
Za ósmym, że nie wiemy, o co chodzi. Pieniądze są na koncie, tylko bankomat na ulicy nie działa, a najbliższy jest 20 minut autobusem.
Potem, że się wsiadło w zły autobus i pojechało na odległą dzielnicę. Bankomat jeszcze bardziej nie działał.
Potem, że jedziemy z pieniędzmi, ale autobus stoi w korku.
Metro nie działa. W rowerze dętka przebita.
Ściemniać.
Powinno wystarczyć na dwa tygodnie.

Brak komentarzy: