Co tu dużo gadać, Clint Eastwood jest jeden. Żaden Christian Bale nam go nie zastąpi. Kręgosłup moralny, świadomość tego, co robi - facet w wieku 78 lat robi film o nastolatkach w USA i jest w tym więcej prawdy i kumacji niż MTV mogło nazbierać przez 30 lat istnienia.
Mam dziś ochotę wydziarać sobie "Clint Eastwood" na ramieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz