czwartek, 18 września 2008

LOST

W autobusie obrazek jak z helikoptera ewakuacyjnego w Wietnamie: oblakany pilot-kierowca, zupelnie z czapki wlaczony prawy migacz, na fotelach bezladnie sklebieni ludzie, uspieni, ranni, martwi - nie zgadniesz.
Z zupelnie innej bajki przyplatuje sie nagle pijany Polak, rozbitek w nocnym Londynie. Garnitur, skorzana kurtka, blond czupryna i wyraz twarzy w jakis sposob sugeruja pochodzenie - sciana wschodnia Polski. Obraz uzupelnia bukiet wymietych kwiatow w celofanie. Co sie stalo - nietrudno odgadnac, Polak pil, zasnal w metrze, wyrzucili go na ostatniej stacji, blakal sie od polnocy, az o piatej rano dotarl tutaj, wciaz pijany, belkoczac niezrozumiale nazwe jakiejs dzielnicy. Ale dla kogo garnitur i kwiaty? Czy zapijal odrzucone oswiadczyny? A moze kwiaty kupil zeby przeprosic, ze pil? Nie dowiem sie tego, rozbitek po krotkiej wymianie belkotniec z kierowca wypuscil z rak uchwyt i odpadl z powrotem w zagubienie, w londynska dzungle.

Brak komentarzy: