Bo mnie zaraz znów pośwista. Zastanawiam się jak to jest możliwe, w jakim my świecie żyjemy, że można wypuścić na rynek kawał takiego gówna jak Windows Vista i wciąż być najbogatszym żywym człowiekiem na ziemi. Osobiście, gdybym miał tego gościa pod krzyżykiem, myślę że wiele bym się nie wahał, pociągnąłbym za spust. Nie z zazdrości, nie przez jakąś długo pielęgnowaną nienawiść, a po prostu za te wszystkie nerwy, które straciłem próbując nakłonić to gówno do jakiej takiej pracy. I po dziesięciu miesiącach wciąż się okazuje, że kolejna rzecz nie działa jak powinna.
Piszę to wszystko z drugiego kompa, na którym od paru dni męczę Linuksa, a dokładniej UBUNTU. I też nie jest jakoś super kolorowo, ale po pierwsze - jest to pierwsza edycja, jaka mi wpadła w ręce; po drugie - nie instalowałem żadnych dodatkowych sterowników, wszystko jest tak jak zeszło z płytki. A po trzecie - jest za darmo, więc nawet gdyby nie działało w ogóle, i tak nie ma co się złościć.
Trzecią opcją jest MAC, ale to już w ogóle zdrada - nie dość, że dwa razy droższy, politycznie podejrzany, to jeszcze nie do wszystkiego się nadaje.
Z rozrzewnieniem wspominam elegancką prostotę Windowsa 95. Wszystko, co tamten system miał robić, robił dobrze. Oczywiście nikt wtedy nie marzył o montowaniu wideo w domu na kompie z 2GB twardym dyskiem, ale nikt nawet nie próbował wciskać kitu, że to jest możliwe. A tymczasem dedykowany Vaio z oryginalnym oprogramowaniem rozkracza się jak rowerek Bobo pod zawodnikiem sumo.
Nie piszę nic na blogu ostatnio, bo zamęczają mnie sprawy papierkowe. Ale klepię wciąż coś na N70, jak tylko będę miał chwilę, powklejam.
Piszę to wszystko z drugiego kompa, na którym od paru dni męczę Linuksa, a dokładniej UBUNTU. I też nie jest jakoś super kolorowo, ale po pierwsze - jest to pierwsza edycja, jaka mi wpadła w ręce; po drugie - nie instalowałem żadnych dodatkowych sterowników, wszystko jest tak jak zeszło z płytki. A po trzecie - jest za darmo, więc nawet gdyby nie działało w ogóle, i tak nie ma co się złościć.
Trzecią opcją jest MAC, ale to już w ogóle zdrada - nie dość, że dwa razy droższy, politycznie podejrzany, to jeszcze nie do wszystkiego się nadaje.
Z rozrzewnieniem wspominam elegancką prostotę Windowsa 95. Wszystko, co tamten system miał robić, robił dobrze. Oczywiście nikt wtedy nie marzył o montowaniu wideo w domu na kompie z 2GB twardym dyskiem, ale nikt nawet nie próbował wciskać kitu, że to jest możliwe. A tymczasem dedykowany Vaio z oryginalnym oprogramowaniem rozkracza się jak rowerek Bobo pod zawodnikiem sumo.
Nie piszę nic na blogu ostatnio, bo zamęczają mnie sprawy papierkowe. Ale klepię wciąż coś na N70, jak tylko będę miał chwilę, powklejam.
3 komentarze:
Zdrowych, spokojnych Świąt, mnóstwa inspiracji i radości w Nowym Roku, życzą:
Tobiasz, Justyna i Max :))
a winda 95 to juz nie winsyf?
pozdrawiam ziomka i zapraszam do siebie:)
zaraz zaraz czemu w poprzednim poscie jestem jako anonimowy skoro wpisalem w "odpowiednim":P okienku swoj url: www.darkfly.blog.pl
co serwis blogowy to jakas inna czarna magia:P
Prześlij komentarz